Relacja z Krakowa / Stare Miasto, Charlotte i Zakrzówek

charlotte

Czas na relację z mojej krótkiej, choć intensywnej wizyty w Krakowie. Jestem zachwycona tym miastem!

Nasz wypad trwał dwa dni, a pomysł wycieczki zrodził się spontanicznie. Początkowo mieliśmy się tam zatrzymać na chwilę i jechać dalej, w Bieszczady 🙂 Jednak im dłużej planowaliśmy wyjazd, tym więcej atrakcji chcieliśmy zobaczyć w Krakowie. Tak oto nasz w pobyt przedłużyliśmy do dwóch dni. Finalnie i tak żałowałam, że nie były to trzy dni. ^^ Kraków to świetne miasto! Atrakcji, jest ich tak wiele, że tylko z tych wypisanych przeze mnie zdążyliśmy odwiedzić jedynie 2/3. Przez te dwa dni nie mieliśmy zbyt wiele odpoczynku. Większą część miasta zwiedziliśmy piechotą.

Nasz pociąg dotarł na miejsce o 7 rano. Zdecydowaliśmy się na pociąg jadący nocą, chcąc wykorzystać jak najwięcej czasu na zwiedzanie.  Po przyjeździe pozostawiliśmy bagaż w dworcowej przechowalni i nie tracąc czasu, ruszyliśmy zwiedzać.

Stare Miasto

Zaczęliśmy oczywiście od Krakowskiego Barbakanu. Ciekawostką jest, że w całej Europie zachowały się tylko trzy takie gotyckie budowle obronne. Ta Krakowska jest największa i najlepiej zachowana.

Następnie przez Bramę Floriańską udaliśmy się aż do rynku.

Krakowski rynek (jak i całe Stare Miasto) zawiera wiele różnych atrakcji. Muzea, galerie, kościoły i wiele innych. Większość z tych atrakcji jest dostępna dopiero po wykupieniu biletu. Ja zdecydowałam się na podziwianie ich z zewnątrz, zależało mi aby podczas tych dwóch dni zobaczyć jak najwięcej miejsc. Dlatego też z przyjemnością oddałam się mojemu ulubionemu zajęciu spacerozwiedzaniu. ^^

 

 

Planowaliśmy już pierwszego dnia przejść Drogą Królewską, aż do Wawelu jednak zrezygnowaliśmy z wizyty tego dnia na zamku. W moim brzuchu burczało już tak bardzo, że pobiegliśmy szukać znalezionego jeszcze przed wyjazdem francuskiego bistro.

Charlotte

To klimatyczne miejsce mieści się przy placu Szczepańskim. Menu opiera się na chlebie wypiekanym na miejscu oraz naturalnych produktach sprowadzanych z Francji. Typowy zestaw śniadaniowy składa się z koszyka świeżego chleba, masła, konfitur i czekolad. Można także zamówić zestaw powiększony o jajka i kawę. Zestawy te serwowane są w Charlotte przez cały dzień. Ja zdecydowałam się na omlet francuski z kozim serem. Był przepyszny!

Z bistro wyszliśmy błogo wypoczęci i najedzeni do syta. Charlotte to miejsce godne polecenia. Z pewnością jeszcze tu wrócimy! Z pełnymi brzuchami ruszyliśmy do hostelu. Na booking.com zarezerwowaliśmy najtańszy z dostępnych pokoi. To również był strzał w dziesiątkę. Zameldowanie trwało dosłownie kilka minut, a pokój, pomimo iż skromny, to bardzo czysty i świetnie zlokalizowany. Po południu mieliśmy w planach zwiedzać kolejną dzielnicę Krakowa.

Kazimierz

Podobno wizyta w tej dzielnicy to obowiązkowy punkt podczas wizyty w Krakowie. Jest to miejsce szczególne, ukształtowane przez wielowiekowe sąsiedztwo chrześcijańsko-żydowskie. Dziś to tętniąca życiem kulturalnym i artystycznym dzielnica, która pełna jest brukowanych uliczek i przytulnych restauracji.

Długo nie mogliśmy zdecydować się gdzie zjemy kolacje. Żadna z restauracji nie przykuła naszej uwagi. Byliśmy spragnieni czegoś nowego. Spacerując po Kazimierzu napotkaliśmy na skwer Judah z food-truckami. Ciekawość wzięła górę. I tak padło na.. Pan Kumpir. Bardzo dobre, bardzo syte!
Kumpir to ziemniak pieczony w specjalnym piecu, przypominający ziemniaka z ogniska. W środku kryje się puree, żółty ser oraz zestaw dodatków warzywnych lub mięsnych.

Wieczór spędziliśmy spacerując bulwarem nad brzegiem Wisły. Odwiedzający Kraków zakochani wieszają na mostach kłódki. Mają one symbolizować ich miłość. Na kładce łączącej Kazimierz z Podgórzem zawiesiliśmy naszą. Tym miłym akcentem zakończyliśmy nasz pierwszy wieczór w Krakowie.

Następnego dnia już z samego rana wybraliśmy się na krótki spacer do Muzeum Inżynierii Miejskiej. Byliśmy pierwszymi osobami, które zwiedzały ogród. Jak się później okazało, była to doskonała decyzja. Po godzinie od otwarcia zwiedzających w ogrodzie było już baaardzo dużo.

Ogród Doświadczeń im. Stanisława Lema

To ogród edukacyjny mieszczący się Parku Lotników Polskich. Prezentuje zjawiska fizyczne w ciekawy i zabawny sposób. Spacerując wśród pięknych drzew oprócz stanowisk interaktywnych, możemy napotkać ogródek geologiczny oraz labirynt z cytatami Lema. Warto również spróbować sprzedawanych tam w sezonie letnim lodów Mini Melts. Ich unikalna konsystencja w formie pojedynczych kulek powstaje w oparciu o technologię kriogeniczną z użyciem ciekłego azotu. Miejsce warte odwiedzenia, szczególnie z dziećmi.

Kolejnym i zarazem najbardziej wyczekiwanym przeze mnie przystankiem tego dnia była wycieczka nad zalew. Spakowaliśmy koc oraz prowiant na piknik i ruszyliśmy na poszukiwanie skałek Twardowskiego. Nasz hostel okazał się idealnie zlokalizowany! Po piętnastominutowym spacerze ulicą Twardowskiego dotarliśmy do parku.

Zalew Zakrzówek

Powstał w 1990 roku po zalaniu starego kamieniołomu wapienia. Obecnie znajduje się tu centrum nurkowe, a Krakowianom służy między innymi jako miejsce letniego wypoczynku. Nic dziwnego, woda ma tu przepiękny turkusowy kolor. To robi wrażenie! Ciekawostką jest, że na głębokości 6 metrów znajduje się granitowa tablica, upamiętniającą fakt, iż w czasie II Wojny Światowej, pracował tu późniejszy papież Karol Wojtyła.

Nad zalewem spędziliśmy kilka godzin, urządziliśmy piknik, spacerowaliśmy, podziwialiśmy widok. Jestem pewna, że gdyby mieszkała w Krakowie, z wykupiłabym karnet na cały sezon, aby korzystać z tutejszego kąpieliska. To nic, że nie potrafię pływać. ^^ Wystarczyłoby mi podziwianie pięknego widoku i niesamowitej barwy wody.

Spacerując po skałkach mocno zgłodnieliśmy, postanowiliśmy wrócić na Stare Miasto do znalezionej dzień wcześniej historycznej restauracji. To był kolejny strzał w dziesiątkę!

Hawełka

Hawełka to najstarsza nieprzerwanie działająca restauracja w Rynku Głównym w Krakowie. Jej początki sięgają 1876 roku. I choć wystrój restauracji nie zachęca, to w menu znajdziemy potrawy tradycyjnej polskiej kuchni w najlepszym wydaniu. Daniem specjalnym jest kremowa zupa borowikowa Antoniego Hawełki w chlebowej czarce. Zdecydowanie godna polecenia!

Każda z potraw zamówionych przez nas prezentowała się i smakowała wyśmienicie. Polędwiczki wieprzowe z wędzonym serem górskim były delikatne i miękkie a tradycyjne pierogi z owocami idealne w smaku.
Zdecydowanie podczas wizyty w Krakowie udało nam się dobrze zjeść!

Dobrze najedzeni ruszyliśmy zwiedzić dalszą część Starego miasta. Przechodzą ulicą Grodzką, podziwialiśmy romańskie wieże kościelne, mijając obok zamek, dotarliśmy do wawelskiego smoka mieszczącego się tuż nad rzeką.


Wieczór spędziliśmy podobnie jak pierwszego dnia, spacerując bulwarem nad brzegiem Wisły.

Następnego dnia wyjechaliśmy z Krakowa. Jestem pewna, że jeszcze nie raz odwiedzę to miasto. Bardzo, bardzo mi się tu podoba. Chyba dlatego, że przypomina mi moją Pragę. 🙂

Buziaki!